„Interlunium”

Nie ma niczego gorszego od przebudzenia w ciemnościach – bez cienia emocji, wspomnień, ale za to z tylko jednym pragnieniem: żeby zabijać. Tym oraz nieustającym wrażeniem, że gdzieś na świecie istnieje ktoś, komu oddało się serce. Miejsce, do którego się przynależy.
Haven nigdy nie miało stać się jej Przystanią. Było niczym początek końca; pełne cieni i tajemnic, których nigdy nie chciała poznać.
Do czasu.
Gdy zapada zmrok i gasną światła, szepty stają się głośniejsze. Niezdrowe pożądanie przybiera na sile, prowadząc Evelyne w ramiona jakże słodkiego szaleństwa. W ciemnościach wszystko wydaje się inne, choć niekoniecznie gorsze. Bo w końcu czego się bać, kiedy ma się świadomość, że tak naprawdę nigdy nie powinno się ujrzeć światła dnia…?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz