Okej. Powinnam napisać coś
twórczego, ale zaś mam w głowie pustkę. Nie żeby to było coś nowego, bo choć
piszę notkę odautorską po raz wtóry, to wciąż czuję się jak za pierwszym razem.
To już chyba będzie taka tradycja, bo nawet nie potrafię uczucia, który
towarzyszy momentowi, w którym stawia się ostatnią kropkę. Co prawda w przypadku
Forever you said to zaledwie jedna trzecia drogi, ale wciąż… Ta historia
żyje we mnie już dobrą dekadę – z ostatnią sceną tego tomu włącznie.
Cóż
mogłabym napisać? Naprawdę cieszę się, że tutaj dotarłam. Trochę zapowiadałam
epilog i w końcu jest. Jeśli ktoś jakimś cudem przegapił, to zapraszam
tutaj: KLIK.
Z
formalności, już teraz mogę zapowiedzieć, że tom drugi – Interlunium –
zadebiutuje 20 lipca. Nie ma na co czekać, prawda? Tymczasem zmieniamy
klimat na mroczniejszy, zaczynając od opisu (KLIK), który już gdzieś po drodze
udostępniałam. Zresztą na zakończenie zrobiło się psychodelicznie i bardziej
zawile, ale obiecuję, że wszystkie pytania znajdą swoje odpowiedzi.
Jeśli
chodzi o samą Inkantację… Mocno ewoluowała przez te lata. To dla mnie coś
pięknego, bo tak naprawdę poznaję tę historię w trakcie jej pisania.
Jasne, mam plan, mam przed oczami konkretne sceny, ale jak przychodzi co do
czego, sama poznaję fakty, których potrzebowałam. Poniekąd wciąż nie wierzę, że
dawno, dawno temu ta historia miała być mocno inspirowanym „Zmierzchem”
romansem z wampirami w tle. Pozmieniało się, prawda?
To teraz
najważniejsza dla mnie część: podziękowania. Jak zawsze jest cała garstka osób,
które chciałabym wyróżnić, bo bez nich ta historia nie miałaby racji bytu.
Kolejność przypadkowa; jeśli o kimś zapomniałam – mea culpa.
Gabi – moja Ice Queen, moja sis. Jak zawsze jestem wdzięczna za to, że jesteś, za każdą rozmowę, gif i to, że wierzysz w moją pisaninę bardziej niż niejednokrotnie ja sama. Swoją drogą, podtrzymuję: to naprawdę nie tak, że ja lubię zabijać postacie jak leci… SERIO.
Klaudia – dzięki wielkie za każdą muzyczną perełkę, rozmowę i komentarze, które zawsze sprawiają, że śmieję się jak głupia. Uwielbiam Cię, dziewczyno! I z góry przepraszam za każdy zawał, bo żaden nie był zamierzony!
Guśka – bo Ty po prostu jesteś, a w przypadku Forever zawdzięczam Ci naprawdę sporo. Koniec końców nie widzę tej historii jako materiał pod wydawkę, bo z biegiem czasu wiem, że tego nie chcę, ale i tak dziękuję. Zwłaszcza za wiarę we mnie większą niż ta, którą mam ja sama.
Mrs. Cross – za każdy komentarz, za każdą rozmowę i cierpliwie wyłapywane literówki. Wierzę, że kiedyś tutaj dotrzesz. A nawet jeśli nie, to wciąż najważniejsze jest dla mnie to, że mogę nazwać Cię przyjaciółką. <3
Dziękuję za
każdy komentarz, każde dobre słowo, każde wyświetlenie – i każdy uśmiech,
który pojawił się podczas czytania. Dziękuję każdemu anonimkowi, Frixowi,
Arii, Maggie, Hiroki, Charlotte, Szmiri, RudejZalewie,
Darii8883, MaryRavenLu, blackpantherxoxo…
Dziękuję Tobie,
nieważne w jakich okolicznościach tutaj dotarłeś.
Co
jeszcze…? Och, tak naprawdę mogę podrzucić jeszcze garść statystyk: KLIK. I to
naprawdę wszystko. Chyba.
Do
napisania, moi mili!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz